02.10.2010, 20:35
Miałem sobie kilka Skalarów w ogólnym zbiorniku. Jeden duży samiec upatrzył sobie młodą samiczkę... i stało się. Nie chciałem niczego rozmnażać, bo nie mam warunków ale Skalary były dorosłe (przynajmniej samiec ) więc wiecie jak to jest...
Parka:
Pierwsze dni:
Jako małe skalarokształtne
...i dzisiaj. Część z nich pojedzie dzisiaj do sklepu - za free niestety, a szkoda bo zjadły jak dobry prosiak.
Wody nie przygotowywałem. pH - 6,8 KH 4, GH 80(!) Temp-25-30'C. Grzałki nie używałem, bo temperatura nie spadała od maja do dzisiaj poniżej 25'C. Skalary złożyły ikrę w ogólnym, na dużym kamieniu. Nie mogłem przenieść kamienia, bo był większy aniżeli docelowy kotnik. Poczekałem więc aż się małe gówienka wyklują. Po wykluciu odessałem je wężykiem i przeniosłem do kotnika. Przy okazji zjadłem parę sztuk, bo ciężko wyczuć 3mm wężyk... Rodzice poszli również. Maluchy karmiłem w pierwszych dniach ugotowanym żółtkiem. rosły szybko (w moim odczuciu). Później przerzuciłem je na żywe larwy krewetek, mrożoną rozwielitkę, mrożone malutkie krewetki, drobną ochotkę i na koniec dużą ochotkę. Co drugi, trzeci dzień dostają spirulinę. Suche daję co drugi dzień. Wodę brudzą w tempie zastraszającym, co drugi dzień zmieniam połowę wody (akwa około 40L).
Nie wiem ile było ich na początku ale około 50 padło. W tym momencie jest niecałe 200sztuk, z czego 9 trafiło do ogólnego. Wybiorę z nich 4, a resztę (zapewne z bólem w sercu) oddam do sklepu.
Nie wiem co by jeszcze istotnego dopisać.
No tak, samca odłowiłem po około tygodniu, bo był zbyt duży i niedelikatny. Poza tarłem jadł bezpośrednio z ręki ale w kotniku za każdym razem kiedy widział rękę, rzucał się jak głupi i maluchy obijały sie o ścianki akwa.
Parka:
Pierwsze dni:
Jako małe skalarokształtne
...i dzisiaj. Część z nich pojedzie dzisiaj do sklepu - za free niestety, a szkoda bo zjadły jak dobry prosiak.
Wody nie przygotowywałem. pH - 6,8 KH 4, GH 80(!) Temp-25-30'C. Grzałki nie używałem, bo temperatura nie spadała od maja do dzisiaj poniżej 25'C. Skalary złożyły ikrę w ogólnym, na dużym kamieniu. Nie mogłem przenieść kamienia, bo był większy aniżeli docelowy kotnik. Poczekałem więc aż się małe gówienka wyklują. Po wykluciu odessałem je wężykiem i przeniosłem do kotnika. Przy okazji zjadłem parę sztuk, bo ciężko wyczuć 3mm wężyk... Rodzice poszli również. Maluchy karmiłem w pierwszych dniach ugotowanym żółtkiem. rosły szybko (w moim odczuciu). Później przerzuciłem je na żywe larwy krewetek, mrożoną rozwielitkę, mrożone malutkie krewetki, drobną ochotkę i na koniec dużą ochotkę. Co drugi, trzeci dzień dostają spirulinę. Suche daję co drugi dzień. Wodę brudzą w tempie zastraszającym, co drugi dzień zmieniam połowę wody (akwa około 40L).
Nie wiem ile było ich na początku ale około 50 padło. W tym momencie jest niecałe 200sztuk, z czego 9 trafiło do ogólnego. Wybiorę z nich 4, a resztę (zapewne z bólem w sercu) oddam do sklepu.
Nie wiem co by jeszcze istotnego dopisać.
No tak, samca odłowiłem po około tygodniu, bo był zbyt duży i niedelikatny. Poza tarłem jadł bezpośrednio z ręki ale w kotniku za każdym razem kiedy widział rękę, rzucał się jak głupi i maluchy obijały sie o ścianki akwa.