13.06.2009, 15:00
Witam.
Dzisiaj popełniłem fatalny błąd. Przy restarcie wyciągnąłem rybki do naczynia z wodą i położyłem na parapecie. Od powierzchni wody do końca naczynia było ponad 6 cm, więc nie zakryłem go niczym. Jednak rybom widać to 6 cm nie przeszkadzało bo gdy zaglądnąłem za kilka minut z 9 pływały tylko 3. Jednego znalazłem zaraz pod miską, wrzuciłem go do wody i nic mu nie jest. Gorzej z resztą. Chwile potem na dywanie (!) znalazłem 2 następne po wrzuceniu do wody myślałem że już po nich, ale po kilku minutach przyjęły poprawną postawę i zaczęły powoli pływać. Następny też był gdzieś na podłodze, ale też przeżył. Są strasznie brudne, poprzyklejał się do nich kurz, ale chyba nic im nie będzie, bo pływają już normalnie, mimo że są nadal w szoku. Następny którego znalazłem nie żył już :<
I ostatniego szukałem dość długo bo nie wiedziałem gdzie wyskoczył. W końcu znalazłem go na półce koło parapetu. Myślałem że już nie żyje, ale gdy wrzuciłem go do wody po jakimś czasie zaczął się ruszać. Teraz już pływa w miarę normalnie, ale w tym problem że... starł sobie całą tylną płetwę. Ciężko mu się pływa, ale wygląda na to że nic poza tym mu nie jest.
Czy ta płetwa się zregeneruje i będzie mógł znowu normalnie pływać?
Dzisiaj popełniłem fatalny błąd. Przy restarcie wyciągnąłem rybki do naczynia z wodą i położyłem na parapecie. Od powierzchni wody do końca naczynia było ponad 6 cm, więc nie zakryłem go niczym. Jednak rybom widać to 6 cm nie przeszkadzało bo gdy zaglądnąłem za kilka minut z 9 pływały tylko 3. Jednego znalazłem zaraz pod miską, wrzuciłem go do wody i nic mu nie jest. Gorzej z resztą. Chwile potem na dywanie (!) znalazłem 2 następne po wrzuceniu do wody myślałem że już po nich, ale po kilku minutach przyjęły poprawną postawę i zaczęły powoli pływać. Następny też był gdzieś na podłodze, ale też przeżył. Są strasznie brudne, poprzyklejał się do nich kurz, ale chyba nic im nie będzie, bo pływają już normalnie, mimo że są nadal w szoku. Następny którego znalazłem nie żył już :<
I ostatniego szukałem dość długo bo nie wiedziałem gdzie wyskoczył. W końcu znalazłem go na półce koło parapetu. Myślałem że już nie żyje, ale gdy wrzuciłem go do wody po jakimś czasie zaczął się ruszać. Teraz już pływa w miarę normalnie, ale w tym problem że... starł sobie całą tylną płetwę. Ciężko mu się pływa, ale wygląda na to że nic poza tym mu nie jest.
Czy ta płetwa się zregeneruje i będzie mógł znowu normalnie pływać?